PO PIERWSZE
Odpuść sobie mycie twarzy dwa razy dziennie – raz to i tak baaardzo dużo!
Poranne oczyszczanie twarzy jest w większości przypadków całkowicie zbędne, bo zmywasz wtedy wszystko to, co Twoja skóra tak dzielnie produkowała dla Ciebie przez całą noc.
A jeśli potrzebujesz porannego odświeżenia, to po prostu chlup!! i opłucz skórę twarzy zwykłą wodą lub zrób jeden psik!! i spryskaj ją mgiełką kwiatową, ale już nie szoruj i nie czyść i nie pień. A jeśli nie wyobrażasz sobie życia bez porannego oczyszczania to wybierz do tego zadania olejek czyszczący, a nie pianę stulecia. Bo olejek nie zaburzy twojej bariery skórnej i nie wypłuczesz aż tylu składników ze swojej bezcennej warstwy rogowej naskórka.
Nie wierzysz?
Badania pokazują (link tutaj i tutaj), jak pieniące się detergenty super skutecznie myją, ale przy okazji wypłukują z warstwy rogowej naskórka cenne składniki Twojej skóry – jak ceramidy i lipidy – prowadząc do zaczerwienienia, suchości i zaburzeń bariery skóry, która jest domem naszego mikrobiomu.
Ogranicz więc pianę do minimum. A odważnych zachęcam do całkowitego wyeliminowania takich produktów z codziennej pielęgnacji. A co! Można i tak 🙂 Spróbuj przez miesiąc myć twarz i ciało olejkami (zwykłymi lub tymi hydrofilowymi, które w kontakcie z wodą zamieniają się w mleczko) i zobaczysz, że wcale nie będziesz chodzić brudna jak Kopciuszek, a Twoja skóra odwdzięczy ci się blaskiem.
pianę zamień na olejek
PIERWSZA ŻYCIOWA ZMIANA: Wprowadź jeden oczyszczający masaż twarzy dziennie olejkiem myjącym lub oleożelem. I powiedz, do widzenia piano.
PO DRUGIE:
Pozwól sobie i swojej skórze na 100% natury, a nie tylko 99%
Bo ten niepozorny 1% to najczęściej sztuczny konserwant, który co prawda super skutecznie zabija wszelkie złe bakterie w Twoim kremie (i chwała mu za to), ale przy okazji robi też spustoszenie wsród tych dobrych, zaburzając Twój mikrobiom – naturalne życie Twojej skóry.
I nawet jak do kremu z konserwantami dodamy dawkę probiotyków, prebiotyków lub postbiotyków (np. fermentów), to możesz sobie wyobrazić jak niewiele będą mogły one dla nas zdziałać, jeśli tuż za rogiem będzie czaił się ich wróg. Dodatek jednego czy dwóch wyselekcjonowanych szczepów probiotycznych to zdecydowanie za mało, aby odbudować tak skomplikowany i różnorodny system jak nasz mikrobiom.
Daj swojej skórze żyć 🙂
Najłatwiej zacząć od wyeliminowania składników, które to życie zaburzają. Sztuczne konserwanty i pieniące się detergenty (również te naturalnego pochodzenia) to dwa główne składniki przyczyniające się do zmniejszania różnorodności na naszej skórze. (klik!) Za to kontakt z prawdziwą naturą, a nie tą z laboratorium, wzmacnia florę naszej skóry (badania tu i tu).
Jeśli twój kosmetyk również będzie składał się z prawdziwej, 100% natury, tym fajniej. Wówczas, twój mikrobiom może z czasem stać się Twoją najlepszą kosmetyczką i zacząć dbać o Ciebie. A nie na odwrót.
otocz się siłą nieprzetworzonych chemicznie roślin
DRUGA ŻYCIOWA ZMIANA: Zaprzyjaźnij się z lasami i łąkami i powiedz nie konserwantom. Lub używaj tylko tych naturalnych, ale nie codziennie, by zwiększać różnorodność Twojego mikrobiomu.
PO TRZECIE
Odkryj ukrytą moc olejów roślinnych
Oleje nie potrzebują konserwantów. Naturalna witamina E, tak zwana witamina młodości, przedłuża ich termin ważności, a inne bioaktywne składniki w nich zawarte sprawiają, że potrafią opóźniać procesy starzenia (link tutaj), działają przeciwzapalnie, naprawiają barierę skórną, wspierają gojenie się ran i chronią skórę przed utratą wody. Wow! Badania tutaj.
Trzeba jednak wiedzieć jakich olejów botanicznych używać, a od jakich najlepiej trzymać się z daleka. Co więcej, wiele składników bioaktywnych w lipidach jest wrażliwych na wysoką temperaturę. Podczas rafinacji olejów temperatury sięgają 100-200°C , a podczas robienia emulsji (czyli kremów) ok. 70-80°C. Szukaj więc kremów robionych metodą „na zimno” lub jeszcze lepiej – delektuj się czystym olejkiem do twarzy zamiast kremu.
Surowe, zimnotłoczone i nierafinowane górą
Wystarczy zerknąć na badanie (klik) porównujące surowy, nierafinowany olej słonecznikowy, pełen składników bioaktywnych, z wersją rafinowaną. Po podgrzaniu olej ten miał:
– 98.6% mniej karotenoidów
– 8.5% mniej witaminy E
– 19.5% mniej fitosteroli
– 45% mniej skwalenu
To chyba wiadomo już jaki olej botaniczny będzie bardziej odżywczy dla Twojej skóry 🙂 Taki, który jest pełen karotenoidów, witaminy E, fitosteroli i skwalenu. Ale uwaga! Nie pomyl skwalenu (przez „e”), który jest bioaktywnym składnikiem wielu lipidów, od skwalanu (przez „a”), który jest uwodornioną wersją skwalenu poddaną wysokiej temperaturze, przez co traci on swoje właściwości antyoksydacyjne. Choć w zamian za to powstaje wtedy olejek bardzo trwały, lekki i nietłusty. Wybór więc należy do Ciebie jaki olejek wolisz nakładać na swoją twarz – co nieco bardziej tłusty, pełen antyoksydantów, czy przetworzony skwalan, ale za to lekki i nietłusty.
Przykładowa zawartość składników bioaktywnych w zimnotłoczonym, surowym oleju z pestek dzikiej róży:
– fitosterole (6.485 mg/kg)
– kwas retinowy (0.36 mg/kg)
– witamina E (1.100 mg/kg)
– karotenoidy (108 mg/kg)
złap zimnotłoczony olej z pestek moreli pełen antyoksydantów dla skóry
TRZECIA ŻYCIOWA ZMIANA: Częstuj skórę koktajlem z bioaktywnych składników surowych olejów roślinnych. I pamiętaj, aby stosować je zawsze na lekko wilgotną skórę, zwilżoną wodą lub mgiełką
PO CZWARTE:
Nie gotuj tyle 🙂 wciągaj więcej surowych owoców, ziół i warzyw
Świeże, surowe składniki zawierają o wiele większe ilości błonnika niż jedzenie przetworzone – smażone lub gotowane. A błonnik to klucz do zwiększenia różnorodności bakterii jelitowych (wideo o tym tutaj), które komunikują się z tymi na naszej skórze dzięki tzw. osi jelito – skóra (link tutaj).
Jabłka, gruszki, banany, jagody, seler naciowy, ogórki, marchewki, pomidory, oregano, mięta, sałata, rukola. Im większa ich różnorodność w diecie, tym większa będzie różnorodność dobrych bakterii. W przeciwieństwie do jedzenia pełnego tłuszczu (dominacja mięsa, mleka, sera), które zmniejsza tą różnorodność (badania tutaj).
Czy to na pewno ma sens?
Wystarczy spojrzeć na to co jedzą społeczeństwa, w których w ogóle nie występuje trądzik (oj tak!), jak na przykład na przebadanej przez naukowców wyspie Papui Nowej Gwinei (link tutaj), aby zakochać się w świeżym, nieprzetworzonym jedzeniu.
Co więc jedzą mieszkańcy wyspy Kitava? Bulwy roślinne, owoce, ryby i kokosy stanowią podstawę ich diety. Natomiast spożycie produktów mlecznych, alkoholu, kawy i herbaty jest bliskie zeru, a olejów, margaryny, zbóż, cukru i soli jest znikome. I choć całe społeczeństwa bez trądziku mogą się wydawać zbyt piękne by były prawdziwe, to jednak jest to naprawdę możliwe. Dzięki badaniom nad ludzkim mikrobiomem wiemy już, że to co jemy, wpływa na to, jakie bakterie hodujemy w naszym jelicie. A one komunikują się następnie z tymi na naszej skórze, wpływając na stan naszej cery. To słynna oś jelito – skóra. Wybierając więc następny posiłek, pomyśl o wspieraniu swojego mikrobiomu.
świeże, surowe składniki pełne życia to podstawa
CZWARTA ŻYCIOWA ZMIANA: Opychaj się do woli wszystkim co świeże i kolorowe :) Bo więcej dobrych bakterii w jelicie, to więcej dobrych bakterii na skórze :)
PO PIĄTE:
Oddaj w dobre ręce stos produktów z łazienki i ciesz się życiem!
Uwierz: skóra i Twój mikrobiom ich nie potrzebują 🙂 Nasz świat kremów, peelingów, serum, kwasów i maseczek to zupełnie inny świat niż nasza skóra, największy ludzkie narząd, który żyje, oddycha i musi radzić sobie z tymi wszystkimi składnikami, którymi jest przez nas codziennie bombardowany.
Zostaw więc w łazience 2-3 produkty do pielęgnacji i daj sobie min. 4 tygodnie, bo właśnie w takim czasie skóra się całkowicie odnawia (link) i dopiero wtedy zobaczysz efekty nowych rytuałów pielęgnacyjnych. A dodatkowo wpiszesz się w modny dziś trend skinimalism’u (link).
Tak mało? I to wystarczy?
Pielęgnacja skóry jest o wiele prostsza niż stara się nam to wmówić przemysł kosmetyczny. Tak naprawdę dla większości z nas wystarczy tylko coś do mycia i nawilżania twarzy. I tyle. I aż tyle.
Ja osobiście używam do pielęgnacji twarzy:
– żelowego olejku do mycia twarzy – ale tylko wieczorem, a jeśli czuję potrzebę peelingu to spłukuję olejek nie wodą, ale zwilżonym ręcznikiem – następnie zraszam twarz mgiełką ze składnikami nawilżającymi i to tylko wtedy, gdy skóra jest odwodniona
– i na tak zwilżoną twarz nakładam kilka kropel olejku do twarzy, który pomaga na dłużej zachować wodę w naskórku, chroniąc przed odparowywaniem i dostarcza mojej skórze silną dawkę odżywienia. I przyznam, że moja skóra, mimo że jest mocno problematyczna w związku z zaburzoną florą jelitową – przez chorobę autoimmunologiczną i SIBO – jeszcze nigdy nie była tak promienna i pełna życia.
daj skórze trochę oddechu
PIĄTA ŻYCIOWA ZMIANA: Usuń 90% produktów z łazienki i daj swojej skórze trochę oddechu. Oraz 90% mniej śmieci dla piękniejszej planety :)
I choć mikrobiom nie wzmocni się z dnia na dzień, to jednak po kilku miesiącach…
Nie poznasz siebie i swojej cudnej skóry!